Mszana Dolna

Województwo
MAŁOPOLSKIE
Powiat
limanowski
Gmina
Mszana Dolna
Autor opracowania
Emilia Karpacz
Domena Publiczna

Zabytki

Parafie

Opis topograficzny

Miasteczko Mszana Dolna leży w dolinie Raby i Mszanki, pomiędzy Beskidem Wyspowym a pasmem Gorców. Miejscowość otaczają urokliwe, porośnięte lasem górskie szczyty: od wschodu na horyzoncie malują się wierzchołek Ćwilina oraz grzbiet Czarnego Działu (657 m n.p.m.) bardzo łagodnie opadający aż ku wzniesieniu zwanemu Grunwaldem (650 m n.p.m.), od północy Lubogoszcz, a od północnego zachodu otwiera się panorama masywu Lubonia i Szczebla. Od południa wzdłuż zabudowań sąsiedniej Mszany Górnej biegnie bezimienny grzbiet o wysokości około 650 m n.p.m., a obserwator spoglądający dalej w kierunku południowych krańców doliny Mszanki ujrzy przepiękny widok na pasmo Gorców. „Nieporównywalna w swym pięknie panorama gór czyni z naszego miasta bardzo piękną, atrakcyjną krajobrazowo i klimatycznie miejscowość” – zanotowała autorka monografii miejscowości i mieszkanka Mszany, Olga Illukiewicz.
Czysta woda, kamieniste dno i niezwykle ciekawie ukształtowane brzegi rzek oraz bogactwo flory i fauny okolicznych lasów, polan i łąk uzupełniają listę walorów przyrodniczych okolicy.
Bliskość Gorczańskiego Parku Narodowego i licznych szlaków górskich jeszcze podnosi atrakcyjność turystyczną Mszany Dolnej i okolic.

Streszczenie dziejów

Dzisiejsze Mszana Dolna leży na terytorium należącym w XIII wieku najpierw do wojewody krakowskiego Teodora Gryfity, a później do cystersów z konwentu w nieodległym Szczyrzycu. Przed 1338 rokiem Władysław Łokietek lub Kazimierz wielki odebrali zakonnikom Nowotarszczyznę i włości w Beskidzie Wyspowym, czyniąc z tych obszarów własność królewską. Prawdopodobnie jeszcze w czasach cysterskich została założona miejscowość na prawym brzegu rzeki Raby, nad potokiem Mszaną (Mszanką) zwana również Mszaną lub Mieściskiem. Na drugim brzegu rzeki rozwinęła się tymczasem osada założona przez niejakiego Ulmana, który w świetle prawa nie posiadał królewskiego przywileju pozwalającego na podjęcie akcji lokacyjnej. W 1345 roku król Kazimierz Wielki, pragnąc uporządkować sytuację prawną tych dwóch nadrabskich osad, wydał dokument lokacyjny, w którym szczegółowo opisał zasady, według których miała od tej pory funkcjonować miejscowość Mszana obejmująca zarówno Mieścisko jak i osadę na Zarabiu. Po lokacji Mszany Górnej w 1365 roku omawiana miejscowość była określana jako Mszana Dolna. Jeszcze w XIV wieku królewska własność rozciągająca się od Beskidu Wyspowego po Podhale została podzielona na trzy dzierżawy: nowotarską, porębską i mszańską. Panami na tych włościach byli faktycznie kolejni dzierżawcy-starostowie. Około 1400 roku z nadania króla Władysława Jagiełły dzierżawa mszańska została powierzona rodzinie Ratołdów ze Skrzydlnej, a w 1524 roku trafiła w ręce Jana Pieniążka, który zlikwidował mszańskie sołectwo i zajął należące do niego grunty. Z fundacji Pieniążków w XVI wieku we wsi powstał nowy, drewniany kościół. W 1604 roku, po śmierci Zofii Pieniążkowej dzierżawę mszańską przejęła Anna z Małachowskich Bylinowa, w której rękach ten klucz dóbr pozostawał aż do 1615 roku, kiedy przejęli go syn Anny, Jan Bylina i jego żona Konstancja. Po owdowieniu i ponownym zamążpójściu tej ostatniej, jej drugi mąż, Adam Jordan także uzyskał królewskie pozwolenie na władanie dobrami mszańskimi. Po Jordanach klucz dzierżyli kolejno: Mikołaj z Tęczyna Ossoliński (w latach 1632-1637), Nikodem Białobrzeski i jego żona Anna z Oraczewskich (w 1639 roku otrzymała dożywocie na tych dobrach od króla Władysława IV) oraz podskarbi wielki koronny Marek Małczyński (od 1691 roku). W 1655 roku Mszana Dolna została niemal całkowicie zniszczona przez oddział Szwedów, którzy najechali wówczas Rzeczpospolitą. Na początku XVIII wieku król powierzył dzierżawę mszańską Marii Drozdowskiej, po której dobra przejął syn, Gabriel Sierakowski, a następnie jego potomek, Jakub. Po śmierci tego ostatniego klucz mszański otrzymał kasztelan płocki, Zygmunt Zboiński. Jeszcze za jego życia, w 1772 roku Mszana w wyniku pierwszego rozbioru znalazły się w granicach Cesarstwa Austriackiego. W 1776 roku klucz mszański został przejęty na rzecz austriackiego skarbu państwa. W 1801 roku klucz dobra zostały sprzedane na licytacji we Lwowie hrabiemu Piotrowi Wodzickiemu z Gronowa. W 1815 roku we wsi utworzono szkołę trywialną. Po 16 latach hrabia Wodzicki sprzedał klucz swojemu byłemu lokajowi, Antoniemu Juszczakowi (Juszczakiewiczowi), który bezlitośnie wyzyskiwał poddanych. W czasie tzw. rabacji galicyjskiej w Mszanie Dolnej został śmiertelnie pobity dziedzic Klikuszowej, hrabia Stadnicki. W XIX wieku mieszkańcy wsi zmagali się z biedą, postępowało rozdrobnienie gospodarstw, a co ubożsi chłopi wyprzedawali ziemię. W Mszanie pojawiało się w związku z tym coraz więcej nowych mieszkańców, w tym drobnej szlachty, rzemieślników i kupców, wzrosła liczebność społeczności żydowskiej. W drugiej połowie XIX wieku dziedzicami własności dworskiej byli Stróżkiewiczowie a później Konstanty Korytowski. W 1880 roku otwarto we wsi placówkę pocztową i rozpoczęto budowę linii kolejowej Chabówka – Nowy Sącz ukończonej cztery lata później. Wraz z budową połączenia kolejowego we wsi zaczął rozwijać się przemysł. W 1905 roku włości mszańskie zakupił Władysław Szujski, od którego nabył je w 1905 roku niejaki Łęski. Ten ostatni podarował majątek córce i zięciowi – hrabiostwu Marii z Łęskich i Henrykowi Krasińskim. Rodzina Krasińskich utrzymała dobra w swoich rękach aż do 1945 roku. W czasie pierwszej wojnie światowej linię kolejową łączącą Kraków, Suchą i Mszanę osłaniali polscy legioniści z Józefam Piłsudskim na czele. Z Legionami było związanych wielu młodych mieszkańców Mszany i pobliskich wsi. Na różnych frontach zginęło ponad trzydziestu mieszkańców Mszany Dolnej. W dwudziestoleciu międzywojennym, m.in. dzięki staraniom ówczesnego proboszcza mszańskiego, księdza Józefa Stabrawy, we wsi powstały trzy nowe mosty, budynek Spółdzielni Rolniczo-Handlowej oraz Dom Ludowy imienia Władysława Orkana. Zelektryfikowane zostały kościół parafialny, plebania i położone najbliżej gospodarstwa. Podczas drugiej wojny światowej śmierć poniosła trzecia część mieszkańców miejscowości, w tym 881 Żydów zamordowanych w Mszanie 19 sierpnia 1942. Do września 1943 roku stanowisko wójta Mszany piastował kolaborujący z władzami okupacyjnymi Władysław Gelb, który terroryzował miejscową ludność oraz przyczynił się do zagłady miejscowych Żydów i Romów. W okolicy działały liczne oddziały partyzanckie mające oparcie w lokalnej ludności. Po drugiej wojnie światowej majątek dworski Krasińskich został rozparcelowany. W 1952 roku Mszanie przyznano prawa miejskie. W kolejnych dekadach trwała rozbudowa infrastruktury – asfaltowanie dróg, budowa sieci wodociągowej, elektryfikacja miasteczka, powstały pierwsze bloki, a w 1970 roku dworzec PKS. Rozwijały się oferta edukacyjna, kulturalna, przemysł i turystyka. Po 1989 roku kluczową rolę w mszańskiej gospodarce zaczęła odgrywać prywatna przedsiębiorczość ukierunkowana m.in. na usługi i agroturystykę. Mszana jest dziś atrakcyjnym turystycznie, prężnie rozwijającym się miastem.

Dzieje miejscowości

W czasach wczesnopiastowskich obszary na południe od dzisiejszych Myślenic w dużej części pokrywała pierwotna puszcza karpacka. Bardzo powoli postępujące osadnictwo koncentrowało się w dolinach rzek. Najpierw powstawały obronne grodziska mające strzec od południa dostępu do Małopolski i Krakowa, a wokół tych warowni osady zapewniające im zaplecze gospodarcze i korzystające z ich ochrony. Poczynając od XII wieku próbowano nadać temu osadnictwu nieco bardziej zorganizowany charakter i uregulować powinności mieszkańców tych przygranicznych terenów wobec władcy. W drugiej połowie XIII i w XIV wieku kwestia ta stała się szczególnie pilna ze względu na rosnące zainteresowanie Węgrów terenami po drugiej stronie łuku Karpat.
Ziemia, na której dziś leży Mszana Dolna była częścią terytorium określanego niekiedy przez historyków jako „Obszerniejsza Nowotarszczyzna”, która – jak odnotowała Olga Illukiewicz, autorka monografii Mszany Dolnej – obejmowała „obszar na prawym brzegu Raby aż do ujścia rzeki Kasiny, przez kolejno następujące góry: Śnieżnicę, Ćwilin, Ostrą, Jasień i Niedźwiedź (obecnie Turbacz), do Dunajca aż po Tatry wraz z całym Podhalem”. W okresie rozbicia dzielnicowego to rozległe terytorium trafiło, zapewne drogą książęcego nadania, w ręce możnego rodu Gryfitów. W 1234 roku wojewoda krakowski i wierny stronnik Henryka Brodatego, Teodor (Cedro) Gryfita otrzymał od księcia przywilej zezwalający na zakładanie w tych dobrach osad na prawie niemieckim. Wojewoda postanowił jednak sprowadzić na te tereny cystersów z konwentu w Jędrzejowie. Mnisi w szarych habitach chętnie zakładali swoje klasztory w miejscach oddalonych od dużych skupisk ludzkich. Posiadali rozległą wiedzę na temat rolnictwa i potrafili okiełznać naturę nawet na pustkowiach nietkniętych wcześniej ludzką stopą. Wszystko to predestynowało ich do udziału w zagospodarowaniu górskich terytoriów Obszerniejszej Nowatorszczyzny. Planując sprowadzenie zakonników, wojewoda drogą zakupu powiększył swoje włości o sąsiednie obszary Beskidu Wyspowego obejmujące m.in. Szczyrzyc, Gruszowiec i Skrzydlną. Pierwszą siedzibą konwentu został jednak Ludźmierz. Zakonnicy przybyli w to miejsce w 1238 roku, już po śmierci swego dobroczyńcy. Niedługo później, bo na początku lat czterdziestych przenieśli się jednak na tereny Beskidu Wyspowego i założyli klasztor w Szczyrzycu. Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną podjęcia takiej decyzji było spustoszenie okolic Ludźmierza przez powódź. Wybór nieco gęściej zaludnionych terenów w dorzeczu Raby i Mszanki (zwanej wówczas Mszaną) wydawał się dobrym wyjściem zapewne także z innego powodu. Perspektywa rychłego zagospodarowania niemal bezludnej ścisłej Nowotarszczyzny oddaliła się – najazd Tatarów spustoszył Małopolskę i trudno było znaleźć kolonistów chętnych zasiedlać surowe pustkowia na Podtatrzu. Tymczasem w rejonie Beskidu Wyspowego od połowy XIII stulecia akcją kolonizacyjną objęto obszary leśne, prowadząc coraz szerzej zakrojone karczunki. W okolicach dzisiejszej Mszany osadnictwo zaprowadzone przez zakonników rozwijało się wzdłuż brzegów Raby i Mszanki w kierunku południowym.
W 1308 roku cystersi otrzymali od Władysława Łokietka przywilej nadający im prawo zakładania w rozległych dobrach nadanych im przez Gryfitę wsi i miast na prawie polskim i niemieckim. Prawdopodobnie niedługo po tym została założona osada na prawym brzegu Raby, nad wpadającą doń Mszaną. Miejscowości nadano tę samą nazwę, którą nosiła już płynąca nieopodal rzeka, czyli właśnie Mszana, choć w czternastowiecznych dokumentach sądu ziemskiego krakowskiego przetrwało również określenie Mieścisko. Zdaniem Olgi Illukiewicz użycie go wynikało z faktu, że w pierwotnym zamyśle Mszana była lokowana jako miasto na prawie niemieckim. Na rzecz trafności hipotezy o miejskich początkach miejscowości świadczy częściowo widoczny po dziś dzień układ przestrzenny tej części osady z czworobocznym rynkiem w centrum i wiodącymi do niego prostopadle ulicami. Nie ma jednak żadnego poświadczenia źródłowego nadania Mszanie praw miejskich w okresie staropolskim. Według monografistki osada na prawym brzegu Raby miała być nie tylko założona przez cystersów, ale również pozostać w ich rękach aż do 1380 roku, kiedy to według Jana Długosza Ludwik Węgierski odebrał zakonnikom ich włości. Niemniej zdaniem wielu badaczy narracja kronikarza okazała się w tym przypadku mało wiarygodna (konfiskata miała być według niego karą za przyzwolenie żydowskiemu fałszerzowi monety na prowadzenie przestępczego procederu w dobrach zakonnych). Inne przesłanki źródłowe poświadczyły utratę przez cystersów dóbr na terenie Obszerniejszej Nowotarszczyzny na rzecz polskich władców znacznie wcześniej, jeszcze przed 1338 rokiem, a więc za czasów Łokietka lub w początkach panowania Kazimierza Wielkiego. Nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach do tego doszło. Zaludnienie, zagospodarowanie i zabezpieczenie przygranicznych terenów leżało w żywotnym interesie niedawno zjednoczonego królestwa. Być może realizacja tego zadania przerosła możliwości mnichów, co skłoniło któregoś z dwóch ostatnich Piastów noszących koronę królewską do przywrócenia tych ziem w poczet królewszczyzn. Wydaje się zatem, że Mszana, której istnienie zostało poświadczone źródłowo w 1345 roku, była już wówczas własnością królewską. Niewątpliwie jednak Olga Illukiewicz miała rację, zwracając uwagę na niezwykle korzystną lokalizację Mszany: „Dostatecznie wysoka terasa obronna, oblana wodami rzek i potoków, posiadała również wypracowany przez naturę gwiaździsty układ dróg po tzw. „kamieńcach” koryt rzecznych”.
W 1345 roku z kancelarii Kazimierza Wielkiego wyszedł dokument, którego treść rzuciła sporo światła na najdawniejsze dzieje miejscowości. Okazało się, że na lewym brzegu Raby, dokładnie naprzeciwko Mszany-Mieściska rozwijała się w tym czasie druga osada wprost określona w dokumencie jako „królewska”. Jej samozwańczym sołtysem, a zapewne i założycielem był niejaki Ulman. Wieś, mimo braku stosownego przywileju wystawionego przez monarchę funkcjonowała na zasadach zaczerpniętych z prawa niemieckiego. Sołtys był w tym systemie prawnym odpowiedzialny m.in. za sądownictwo w miejscowości. Pobierał również część z czynszów i opłat sądowych uiszczanych na rzecz pana gruntowego (w tym wypadku króla) i posiadał przypisany do sołectwa dział ziemi. Sołectwo nie tylko było dziedziczne, ale mogło być również odsprzedane innej osobie. Ulman sprzedał sołectwo, do którego formalnie nie miał żadnych praw, niejakiemu Mikołajowi Braczeyowi i jego bratu Przybkowi. Król spełnił prośbę o uregulowanie sytuacji prawnej braci i całej osady. Kazimierz w swych postanowieniach nie ograniczył się jednak do zalegalizowania status quo w królewskiej wsi na lewym brzegu Raby (później obszar ten mieszkańcy Mszany określali jako Zarabie). Regulacjami zawartymi w wystawionym akcie lokacyjnym objął także usytuowaną na przeciwległym brzegu Mszanę-Mieścisko, w praktyce łącząc obie miejscowości określane jako stara wieś (Mieścisko) i nowa wieś (na Zarabiu). Funkcję sołtysa obu miał pełnić Mikołaj Braczey. Zarówno on, jak i jego spadkobiercy mogli odsprzedać, podarować lub wydzierżawić sołectwo komuś innemu. Sołtys miał również prawo łowienia ryb i zakładania stawów na Zarabiu oraz polowania na ptaki i drobniejszą zwierzynę, a także zakładania barci w granicach obu osad. Polowanie na grubego zwierza wymagało zgody starosty. Do sołectwa przypisane były dwa łany ziemi (1 łan miał około 25 dzisiejszych hektarów powierzchni). W Mszanie na Zarabiu Mikołaj miał również prawo do istniejącego już młyna na rzece Gronoszowej lub, w razie jego zniszczenia, do założenia nowego w dowolnym miejscu oraz czerpania zysków z karczmy i jatki mięsnej. Dochód sołtysa miała również stanowić szósta część czynszów płaconych przez kmieci na rzecz króla i trzecia część opłat sądowych. Czynsze wysokości 8 skojców od każdego łanu kmiecego zbierano co roku w dniu św. Marcina. Jeden łan osadnicy otrzymali jako pastwisko do wspólnego użytku. Sołtysowi powierzono niemal całkowitą władzę sądowniczą nad mieszkańcami obu osad – miał prawo orzekać także w sprawach najcięższych przewin (w dokumencie przywołano jako przykład takowych zbrodnie „kradzieży, rozlewu krwi lub zabójstwa, obcięcia członków”). On sam odpowiadał przed królem. Zarówno sołtys, jak i reszta osadników mieli obowiązek wyżywienia starosty i urzędników królewskich trzy razy do roku bawiących we wsi (sołtys opłacał jeden obiad, kmiecie dwa, ewentualnie wpłacano stosowną daninę mającą stanowić ekwiwalent tej posługi). Obowiązkiem sołtysa była również służba konno u boku monarchy podczas wypraw wojennych. Ostatnim ważnym zagadnieniem poruszonym w treści wspomnianego dokumentu było stworzenie podwalin pod funkcjonowanie miejscowej parafii. Król rezerwował łan ziemi na kościół. Ustanowił również uposażenie proboszcza. Miał on otrzymywać od kmieci po jednej mierze żyta i owsa jako meszne (opłatę za sprawowanie czynności liturgicznych) odraz dodatkowo po 4 skojce rocznie od łanu.
Na skutek działań cystersów, a przede wszystkim dwóch ostatnich koronowanych Piastów krajobraz kulturowy w okolicach Mszany uległ znacznym przeobrażeniom, zwłaszcza Kazimierz Wielki nadał niespotykany dotąd rozmach akcji zaprowadzania rozwiązań prawa niemieckiego na południowych rubieżach Królestwa. W samym Beskidzie Wyspowym, prócz Mszany, prawo magdeburskie otrzymał cały szereg wsi. Już w 1313 roku dokonano lokacji Stronia, później powstawały kolejno: Wilkowisko, Łososina Górna, Męcina (wszystkie trzy w latach dwudziestych XIV wieku), Pisarzowa i Słopnice (w trzeciej dekadzie tego samego stulecia), Myślenice i Tymbark (lata czterdzieste XIV wieku), Pcim (w 1351 roku), Dobra, Jurków, Jodłownik, Kasina Mała, Kasina Wielka, Lubień, Mszana Górna (między rokiem 1360 a 1370) oraz Olszówka i Niedźwiedź (w ostatnich dwóch dekadach stulecia, już za panowania Jadwigi i Jagiełły). Część tych wsi powstawała od podstaw, na surowym korzeniu, inne inicjatywy lokacyjne polegały jedynie na reorganizacji przestrzennej i prawnej istniejących wcześniej osad. Od kiedy w 1365 roku Kazimierz Wielki lokował na południowy wschód od Mszany nową miejscowość, nazywając ją Mszaną Górną, wieś lokowana w 1345 roku była nazywana Mszaną Dolną. Dla dopełnienia obrazu rozwoju osadnictwa w tym regionie warto wspomnieć, że w XV wieku na Podtatrzu i w Beskidzie pojawił się nowy element osadniczy – Wołosi. Były to grupy ludności pasterskiej z Rusi, obszarów dzisiejszej Rumunii i Bałkanów przemieszczające się wzdłuż łuku Karpat. W okolicach Mszany Dolnej grupy wołoskich pasterzy osiadły w Mszanie Górnej, Olszówce i Podobinie, a nieco na południe, już w Gorcach założono Ochotnicę, najstarszą w tym regionie osadę funkcjonującą na prawie wołoskim.
Jeszcze w XIV wieku królewska własność rozciągająca się od Beskidu Wyspowego po Podhale została podzielona na trzy dzierżawy: nowotarską, porębską i mszańską. Tę ostatnią określano w źródłach niekiedy jako starostwo niegrodowe. Obejmowała ona Mszanę Dolną, Olszówkę, Jasionowe, Skaliste, Kasinkę Małą, Słomki, Glisne i Rabę Niżną. Panami na tych włościach byli faktycznie kolejni dzierżawcy-starostowie zobowiązani do odprowadzania czwartej części dochodów (tzw. kwarty) do królewskiego skarbca. Około 1400 roku z nadania króla Władysława Jagiełły starostwo mszańskie zostało powierzone rodzinie Ratołdów ze Skrzydlnej. Otrzymali oni zresztą we władanie całą obszerniejszą Nowotarszczyznę. Okolice Mszany stanowiły zatem jedynie niewielką część rozległego latyfundium znajdującego się w rękach jednej możnej rodziny.
Starostowie mszańscy starali się jak najwięcej zyskać na gospodarowaniu powierzonymi swej pieczy ziemiami. Okazało się to niełatwym zadaniem. W XV wieku spadek wartości pieniądza przełożył się na znaczące zmniejszenie realnej wartości czynszów pobieranych od chłopów. W całej Rzeczpospolitej szlachta rekompensowała sobie straty powiększając areał gruntów wchodzących w skład folwarków szlacheckich. W tym celu likwidowano sołectwa i włączano do gospodarstw dworskich ziemię należącą wcześniej do sołtysów. Nierzadko zdarzało się również odbieranie kmieciom użytkowanej przez nich ziemi. Jednocześnie czynsze zamieniano na obowiązek pracy w rozrastającym się pańskim gospodarstwie. Do tych samych strategii uciekali się na dzierżawionych ziemiach Ratołdowie. To za ich rządów we wsiach Podtatrza i Beskidu Wyspowego powstał cały szereg folwarków pańszczyźnianych. Być może to właśnie przedstawiciele tej rodziny założyli gospodarstwo dworskie w Mszanie. W surowym górskim klimacie osiągnięcie zysków z rolnictwa było niezwykle trudne. Krótki okres wegetacyjny, częste wystąpienia górskich rzek z brzegów i gwałtowne zmiany pogody nie sprzyjały osiąganiu wysokich plonów, zwłaszcza że przez cały okres staropolski nie potrafiono dostosować lokalnego rolnictwa do warunków, sadząc te same gatunki roślin uprawnych co na nizinach. Można się jedynie domyślać, że te problemy dotknęły w jakimś stopniu także mieszkańców Mszany. Niestety na temat tego, co działo się w osadzie w XV wieku, wiadomo niewiele. Wydaje się, że mimo wspomnianych utrudnień, miejscowość rozwijała się pomyślnie, przede wszystkim ze względu na położenie w pobliżu dwóch szlaków handlowych wiodących z Krakowa na Węgry. Pierwszy biegł przez Myślenice i dalej doliną Raby na Nowy Targ, drugi prowadził przez Dobczyce, Poznachowice, Szczyrzyc, Kasinę Wielką, Mszanę Dolną i również do Nowego Targu. Wędrowali nimi kupcy wiozący na południe m.in. wielicką sól oraz olkuskie srebro i siarkę. Na północ transportowano wino, owoce, tkaniny i konie. Czasy Ratołdów przetrwało również mszańskie sołectwo ustanowione jeszcze przez Kazimierza Wielkiego.
W 1524 roku starostwo mszańskie trafiło w ręce Jana Pieniążka, zaufanego dworzanina Zygmunta Starego. Pieniążek zawarł związek małżeński z córką Marka Ratołda, Beatą. Nowemu staroście udało się jeszcze powiększyć przejęte po teściu dobra. Niemniej, to właśnie Jan Pieniążek usunął sołtysa w Mszanie z urzędu i przypisanej do niego ziemi. Po śmierci Pieniążka w 1534 roku dzierżawę przejęła owdowiała Beata z Ratołdów, która następnie przekazała ją synowi noszącemu odziedziczone po ojcu imię, Jan. Król Zygmunt August zagwarantował Janowi Pieniążkowi młodszemu i jego potomkowi, Mikołajowi dożywotnie władanie starostwem. Ostatnią dziedziczką dzierżawy mszańskiej związaną z rodziną Pieniążków była wdowa po Mikołaju, Zofia, która utrzymała starostwo w swych rękach na mocy przywileju Zygmunta III Wazy aż do pierwszych lat XVII wieku. Z fundacji Pieniążków w XVI wieku we wsi powstał nowy, drewniany kościół. Dzięki informacjom utrwalonym w rejestrze podatkowym z 1581 roku wiadomo, że w Mszanie było wówczas 10 łanów kmiecych, 4 zagrodników, 4 komorników i 4 rzemieślników. Bardzo ciekawego sformułowania w odniesieniu do miejscowości użyto w aktach pierwszej wizytacji kanonicznej przeprowadzonej w tutejszej parafii w 1598 roku. Wizytator określił Mszanę jako „wieś, niegdyś miasto”. Zdaniem Olgi Illukiewiecz było to oznaką wciąż żywej pamięci o lokacji Mieściska jako miasta.
Z chwilą śmierci Zofii Pieniążkowej rozpoczęły się dla mieszkańców dzierżawy mszańskiej szczególnie trudne czasy. W XVII stuleciu dzierżawcy zmieniali się stosunkowo często. Jedynym pomysłem większości z nich na zwiększenie dochodów z dzierżawionej królewszczyzny było bezwzględne egzekwowanie świadczeń feudalnych, a czasem wyzysk chłopów przekraczający granice prawa. Ci zaś radzili sobie jak mogli. Już w XVI wieku w Beskidzie, na Nowotarszczyźnie i Podhalu rozwijało się zbójnictwo. Dochodziło również do częstych buntów chłopskich.
W 1604 roku na mocy pozwolenia wydanego przez króla Zygmunta III Wazę dzierżawę mszańską przejęła Anna z Małachowskich Bylinowa, w której rękach ten klucz dóbr, uszczuplony wprawdzie o Kasinkę Małą, pozostawał aż do 1615 roku. Działalność pani Bylinowej, a zwłaszcza jej relacje z poddanymi nie zapisały się w dziejach miejscowości złotymi zgłoskami. W 1612 roku nauczyciel mszańskiej szkoły parafialnej noszący nazwisko Frączkowicz (takie samo jak ówczesny pleban, Jan Frączkowicz) skarżył się krakowskiej kapitule na dzierżawczynię. Słudzy Bylinowej mieli go z jej rozkazu napaść w szkole i brutalnie pobić, czego dowodził pokazując świeże obrażenia. W tym samym roku probostwo opuścił proboszcz Frączkowicz. W 1615 roku dobra przejęli syn Anny, Jan Bylina i jego żona Konstancja. Po śmierci męża Konstancja Bylinowa uzyskała od monarchy zgodę na dożywotnie zachowanie dzierżawy. Po ponownym zamążpójściu wdowy, jej drugi mąż, Adam Jordan także uzyskał królewskie pozwolenie na władanie dobrami mszańskimi. Po Jordanach klucz dzierżyli kolejno: Mikołaj z Tęczyna Ossoliński (w latach 1632-1637), Nikodem Białobrzeski i jego żona Anna z Oraczewskich (w 1639 roku otrzymała dożywocie na tych dobrach od króla Władysława IV) oraz podskarbi wielki koronny Marek Małczyński (od 1691 roku).
W okresie, gdy klucz pozostawał w rękach Białobrzeskich, w 1639 roku Mszana otrzymała przywilej gwarantujący jej mieszkańcom prawo organizowania cotygodniowych targów niedzielnych i pięciu jarmarków w roku. W 1655 roku rozpoczął się jednak najazd Szwedów na Polskę, podczas którego Mszana Dolna została niemal całkowicie zniszczona. W grudniu 1655 miejscowość splądrował i spalił około stuosobowy oddział szwedzki zmierzający w stronę Nowego Sącza. Spłonął wówczas m.in. drewniany kościół parafialny. Na terenach Beskidu Wyspowego grasowały też wojska Jerzego Rakoczego, sojusznika Karola Gustawa. Skala rabunków i aktów przemocy była ogromna. Jak słusznie zauważyła monografistka miejscowości: „Całkowite zniszczenie Mszany Dolnej w czasie potopu szwedzkiego zaważyło na jej losach. Z gruzów dźwignęła się, ale już jako skromna wioska”.
Po śmierci Marka Małczyńskiego król August II Sas powierzył dzierżawę mszańską Marii Drozdowskiej. Za jej czasów klucz zmniejszył się o kolejne miejscowości, w 1720 roku uzyskała bowiem od króla zgodę na wydzielenie z obszaru dzierżawy Raby Niżnej oraz Olszówki i przekazanie ich synowi, Romanowi Sierakowskiemu. Samą dzierżawę przejął natomiast drugi syn Marii, Gabriel Sierakowski, a następnie jego potomek, Jakub. Po śmierci tego ostatniego starostwo mszańskie otrzymał od Augusta III Sasa kasztelan płocki, Zygmunt Zboiński.
Jeszcze w 1765 roku, a więc za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego podczas przeprowadzonej wówczas ostatniej przed rozbiorami lustracji mszańskiej królewszczyzny odnotowano, że we wsi żyło 13 kmieci i 9 zagrodników. Wymiar pańszczyzny obowiązujący wówczas kmieci mszańskich wynosił trzy lub cztery dni tygodniowo sprzężajem (czyli z własnym zaprzęgiem). Zagrodnicy pracowali na starościńskich polach pieszo dwa dni w tygodniu. Także ludność nie posiadająca na swój użytek ziemi była zobowiązana do różnych świadczeń z tytułu poddaństwa – niektórzy chałupnicy i komornicy płacili czynsz, inni odrabiali pańszczyznę, czasem w nieustalonym wymiarze (o chłopach z przysiółka Gronoszowa, wówczas odrębnej wsi pisano, że „robią różnie”). Między starostą Zboińskim a jego poddanymi dochodziło do zatargów. Dzierżawcę pozywano do sądu o „różne krzywdy, ciężary, nadzwyczajne prace i wymuszone daniny”. W kancelarii królewskiej wystawiono jednak 26 października 1766 pismo nakazujące chłopom posłuszeństwo wobec pana i wywiązywanie się z powinności pod groźbą surowych kar. Sam Ignacy Zboiński oskarżał chłopów o bezprawny wyręb około 200 drzew w dworskim lesie. Do pilnowania lasów powołał część poddanych, nadając im funkcję tzw. leśnych. W zamian byli zwolnieni z części pańszczyzny i za niewielki czynsz mogli utrzymywać szałasy na leśnych polanach.
Wprawdzie król przyznał żonie nowego starosty prawo do dziedziczenia klucza w razie śmierci męża, ale nigdy nie miała ona szansy swoich uprawnień wyegzekwować. Jeszcze za jego życia, w 1772 roku obszary te w wyniku pierwszego rozbioru znalazły się w granicach Cesarstwa Austriackiego. Zanim do tego doszło mieszkańcy byli świadkami przemarszu przez miejscowość oddziałów konfederatów barskich, którzy w całym regionie byli bardzo aktywni, co zresztą dla chłopskich mieszkańców tych terenów było źródłem nie patriotycznych uniesień, lecz poważnych kłopotów. Wojska konfederackie, jak każde inne, pod pozorem ściągania kontrybucji łupiły okoliczne wsie. Zboińscy utrzymali się jako dzierżawcy klucza – prócz Mszany Dolnej obejmował on już wówczas jeszcze tylko Słomki, Glisne i folwark Ziajkowski – jedynie przez kolejne cztery lata. Następnie w zgodzie z cesarskim rozporządzeniem przekazali te włości na rzecz skarbu państwa.
Olga Illukiewicz przeanalizowała dokładnie wypisy z inwentarza mszańskiego majątku dworskiego sporządzonego przy okazji przejęcia dóbr na rzecz monarchii Habsburgów (oryginał dokumentu nie przetrwał drugiej wojny światowej). Własnością starostów były zaliczane do zabudowań dworskich karczmy – jedna z nich stała w pobliżu kościoła, druga zwana „Zdólną” była usytuowana na początku obecnej ulicy Jana Pawła II. Dwór starościński był drewnianą budowlą krytą gontem. Na jego wnętrze składała się obszerna jadalnia oraz dziewięć pokoi, w tym cztery ogrzewane piecami. W murowanych, sklepionych piwnicach mieściło się 20-30 beczek wina. W pobliżu znajdowała się oficyna zamieszkała przez dworskich urzędników. Oprócz pomieszczeń mieszkalnych mieściła również kuchnię, spiżarnię, pralnię z maglownią, dwa kurniki oraz piwnicę. Jak zanotowała monografistka: „Obok dworów wznosiły się budynki folwarczne oraz dworskie pomieszczenia przemysłowe. Cały ten komplet budynków wraz z dworem tworzył pokaźne osiedle. Do budynków folwarcznych należały: dom folwarczny z przyległą do niego oborą, stajnia dla koni, obora dla wołów roboczych zbudowana z okrąglaków, obora na 40 krów dojnych z osobnym przedziałem dla cieląt, spichlerz i stodoła. Stodoła obejmowała 5 boisk do młócenia, 8 sąsieków tzn. przedziałów na zboże. Z dala od zabudowań dworskich stał browar i gorzelnia z różnymi niezbędnymi przybudówkami, jak: słodownia, suszarnia, piwnica na beczki z piwem i inne. Trochę dalej stały młyn i folusz”. Z tego opisu jasno wynika, że w Mszanie Dolnej rozwijał się typowy przemysł dworski nastawiony przede wszystkim na produkcję alkoholu i czerpanie zysków z propinacji (monopolu na sprzedaż dworskich wyrobów alkoholowych w miejscowych szynkach). Bezpośrednio przy gorzelni i browarze funkcjonowała trzecia karczma prowadzona w 1776 roku przez Żyda, Jakuba Szmulewicza. Dookoła dworu rozciągał się również ogród i dwa sady otoczone częściowo drewnianym ogrodzeniem, a częściowo żywopłotem. Co ciekawe, na rynku najstarszej części Mszany, czyli Mieściska stała budowla dworska ze względu na gabaryty i lokalizację nazywana powszechnie ratuszem, w rzeczywistości był to jednak kolejny szynk: „Istnieje w mieście karczma albo tzw. ratusz z dobrego drzewa i z gontów zbudowany. Długość budynku wynosiła 12,5 sążni tj. 24 metry, szerokość 6 sążni (14 m) (…). W ratuszu po prawej stronie znajdowała się obszerna szynkownia, pokój szynkarza i spiżarnia, po lewej zaś stronie 2 pokoje i 2 komory” – notowano w „Historycznym opisie starostwa Mszana Dolna” (taki tytuł, rzecz jasna w języku niemieckim, miał nosić wspomniany inwentarz sporządzony przy przejęciu klucza przez władze austriackie).
Na kartach tego samego źródła zamieszczono również informacje na temat sposobów zarobkowania uprawianych przez miejscowych włościan. Mieszkańcy Mszany czerpali zyski przede wszystkim z „chowu bydła, uprawy lnu, przędziwa i płótna nie mniej ze zarobków przy żniwach w Polsce”. W tekście podkreślono również, że nie parali się handlem. Przy niemałych obciążeniach na niesprzyjającym rozwojowi rolnictwa terenie nie było łatwo wyżywić rodzinę. W dokumentacji sporządzonej w 1776 roku odnotowano niską wydajność upraw zboża. Wielu mieszkańców Podhala, Nowotarszczyzny i okolic Mszany pokonywało w poszukiwaniu sezonowego zarobku niemałe odległości. Popularnym kierunkiem były m.in. Węgry. Ratunku szukano również w sprzedaży wyrobów rzemieślniczych. W Mszanie Dolnej oraz pobliskich Kasince Małej i Rabce zajmowano się przede wszystkim tkactwem. Wyrabiane tu płótno zawożono później na sprzedaż do Nowego Targu.
Oddanie dawnej królewszczyzny pod zarząd austriackich urzędników pociągnęło za sobą pewne zmiany w funkcjonowaniu wsi. Wprowadzone na terenie cesarstwa z woli cesarzowej Marii Teresy przepisy dotyczące relacji między poddanymi a dworem miały docelowo ulżyć doli chłopów, ograniczając obowiązkową pracę na gruntach dworskich do trzech dni w tygodniu. W przypadku włościan zamieszkujących położone na obszarach górskich dawne królewszczyzny pańszczyzna i tak zazwyczaj nie osiągała tego wymiaru, a po wprowadzeniu na tych terenach w życie reform terezjańskich zarządzający zyskali prawo do egzekwowania od poddanych w zamian za nieodrabiane trzy dni pracy ekwiwalentu finansowego w postaci czynszu. Obciążenia fiskalne chłopów wzrosły. Na mieszkańców dawnych dóbr królewskich nałożono dodatkowo podatek nazywany rustykalnym oraz obowiązek dostarczania rekruta do armii. Władze austriackie ograniczyły też nieco liczbę targów i jarmarków odbywających się w Mszanie. W przeciągu XIX stulecia przyjęło się ostatecznie, że dniami targowymi były wszystkie wtorki.
Skarb cesarski w związku z licznymi prowadzonymi przez Austrię na przełomie XVIII i XIX wieku wojnami świecił pustkami, zaczęto zatem stopniowo wyprzedawać dobra należące niegdyś do polskich władców. W 1801 roku klucz mszański został sprzedany na licytacji we Lwowie hrabiemu Piotrowi Wodzickiemu z Gronowa, który posiadał już wówczas sąsiadujące włości m.in. Porębę Wielką i Niedźwiedź. Hrabia pozostawał właścicielem Mszany przez blisko 16 kolejnych lat, okazując jednak tej części należących do niego dóbr niewiele zainteresowania. Pod koniec tego okresu, w 1815 roku we wsi w miejsce szkoły parafialnej (niefunkcjonującej od 1804 roku) utworzono szkołę trywialną, czyli w myśl austriackich przepisów jednoklasową placówkę pod opieką parafii i finansowaną przez dwór, w której wiejskie dzieci uczono podstaw czytania, pisania i rachunków.
Hrabia Wodzicki ostatecznie sprzedał dobra mszańskie swojemu byłemu lokajowi, Antoniemu Juszczakowi, który wkrótce po transakcji zmienił nazwisko na, widocznie dostojniej brzmiące w jego uszach, Juszczakiewicz. Według Olgi Illukiewicz nowy dziedzic był bezwzględnym wyzyskiwaczem miejscowej ludności. Jako przykład jego karygodnych postępków wobec poddanych autorka ta przywołała bezprawne odebranie sześciu morgów gruntu Pawłowi Dobrowolskiemu ze Słomki i przyłączenie ich do folwarku dworskiego. Rodzina Dobrowolskich wygrała batalię sądową w tej sprawie, ale na zwrot zagarniętej ziemi musiała czekać 25 lat. Juszczakiewicz nagminnie uniemożliwiał chłopom korzystanie z serwitutów, takich jak wypas zwierząt na wspólnych pastwiskach czy pobór drewna z lasu. Konflikt przybierał niekiedy brutalne formy. Zatrudnieni przez właściciela dóbr leśnicy bili napotkanych w lesie włościan i rekwirowali im narzędzia. Tym, którzy próbowali wypasać bydło na wcześniej użytkowanym wspólnie pastwisku na tzw. zawsiu, w tym proboszczowi, Juszczakiewicz po prostu zabrał zwierzęta. Znienawidzony dziedzic zmarł ponad dekadę przed tzw. rzezią galicyjską i, jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, prawdopodobnie na swoje szczęście. Według lokalnej tradycji pamięć o jego uczynkach okazała się na tyle trwała, że podczas wystąpień chłopskich z 1846 roku mszańscy włościanie wydobyli spod posadzki w nawie kościoła trumnę swego ciemiężyciela i dosłownie rozdarli kijami na strzępy jego doczesne szczątki. Nie jest do końca jasne, jak wyglądała historia własności dworskiej w Mszanie po śmierci Juszczakiewicza. Według zarysu dziejów miejscowości sporządzonego przez Sebastiana Flizaka (założyciela Towarzystwa Ludoznawczego w Mszanie Dolnej w 1947 roku) właścicielami dworu byli kolejno Fihauser, Leon Stadnicki i Różycki.
Wydarzanie rabacji galicyjskiej w całej okolicy przybrały dość dramatyczny przebieg. Historia napięć między chłopami a dziedzicami była w tym regionie długa i bolesna. Podsycające konflikt austriackie władze, żywiące obawę przed przyłączeniem się ludności wiejskiej do ruchu niepodległościowego (w tym czasie wybuchło powstanie w Rzeczpospolitej Krakowiskiej), mogły z łatwością wykorzystać lokalne nastroje. Bunt miał tu o tyle zorganizowany charakter, że poszczególne grupy napastników nie atakowały dworu we własnej wsi lecz sąsiednie majątki – Skrzydlnianie Kasinę Wielką, mieszkańcy Kasiny dwór w Węglówce, chłopi z Węglówki Kasinkę Małą, a włościanie z tej ostatniej Mszanę Dolną. Być może uważano, że dzięki temu trudniej będzie potem zidentyfikować i ukarać sprawców. Mieszkańcy Mszany napadli na zabudowania dworskie w Porębie Wielkiej. Ograniczyli jednak swoje działania do rabunku zboża. Wydarzenia w samej Mszanie potoczyły się niestety bardziej krwawo. Z plebanii siłą wyciągnięto hrabiego Stadnickiego, właściciela Klikuszowej, który będąc przejazdem w okolicy, przerażony rozwojem sytuacji schronił się u proboszcza. Arystokratę ciężko pobito. Mieszkaniec Mszany o nazwisku Skibiak próbował mu później pomóc, podając wodę. Inny mszański włościanin, Mikołaj Dobrowolski zabrał nieprzytomnego hrabiego na swój wóz i odwiózł w bezpieczne miejsce (według różnych relacji do siedziby cyrkułu w Nowym Sączu lub do Nawojowej, do której szlachcic zmierzał, zanim go napadnięto). Obaj chłopi otrzymali później sowitą nagrodę. Niestety Stadnicki zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Rok po opisanych wydarzeniach Galicję nawiedziły nieurodzaj i głód, za którymi przyszły epidemie cholery i tyfusu. Pod wpływem nauk głoszonych przez kler parafialny wielu mieszkańców wsi postrzegało wspomniane klęski elementarne jako karę Niebios za udział ludu w rzezi szlachty. W Mszanie Dolnej dziesiątki ludzi zmarły na cholerę. We wsi wciąż istnieje oznaczony krzyżem cmentarz epidemiczny z tego okresu.
W 1848 roku w całej Galicji na mocy dekretu cesarskiego nastał kres poddaństwa. Chłopi otrzymali na własność ziemię, którą do tej pory jedynie użytkowali. Ze zwiększonych podatków nałożonych na włościan wypłacono dawnym właścicielom odszkodowania. Najtrudniejsza do rozwiązania okazała się kwestia serwitutów. Po rozdzieleniu własności dworskiej od ziemi należącej do chłopów ci ostatni zostali pozbawieni możliwości korzystania z dworskich pastwisk i dobrodziejstw lasu. Z czasem przyjęto przepisy, według których dwór zobowiązany był pozostawić gromadom część tych obszarów jako tzw. ekwiwalent, reszta zaś stawała się dla włościan nieodwołalnie niedostępna. W Mszanie Dolnej rozdzielenie własności i uporządkowanie kwestii serwitutów trwało długo. Przed uwłaszczeniem funkcjonowało tu m.in. wspólne pastwisko Pod Szklankówką. Chłopi czerpali również z zasobów lasu pańskiego – przede wszystkim pobierali drewno na opał. Ostatecznie na mocy decyzji wydanej przez Komisję Krajową 8 stycznia 1866 mieszkańcy wsi uzyskali prawo do pozyskiwania drewna opałowego z lasów Lubogoszczy i Małej Góry. Wszelkie inne roszczenia chłopów wobec dworu oddalono. Zmniejszenie powierzchni dostępnych pastwisk wymusiło ograniczenie hodowli, która zawsze stanowiła na terenach górskich ważne źródło dochodu i pożywienia. W drugiej połowie XIX wieku posługiwano się wciąż tymi samymi przestarzałymi metodami uprawy roli, a trzeba podkreślić, że gleby w tych okolicach należą do mało żyznych. Pola i budynki usytuowane nad Mszanką i Rabą były często niszczone przez katastrofalne powodzie. Klęski głodu i idący za nimi wzrost zachorowań na choroby zakaźne (m.in. tzw. tyfus głodowy) powtarzały się cyklicznie co kilka lat. Wielu mieszkańców Mszany szukało zarobku daleko od domu, przede wszystkim po drugiej stronie Atlantyku. Chłopi, którym się źle wiodło, ale nie chcieli opuszczać rodzinnych stron, sprzedawali część posiadanych gruntów. W Mszanie pojawiało się w związku z tym coraz więcej nowych mieszkańców, w tym drobnej szlachty czy rzemieślników, często przedstawicieli mniejszości żydowskiej. W 1861 roku w Mszanie żyło już 217 Żydów (pozostałych mieszkańców było 1607). W Mszanie, przede wszystkim na terenie Mieściska, działało kilka piekarni i wiele masarni prowadzonych zarówno przez wyznawców judaizmu, jak i katolików. Masarze prowadzili zazwyczaj przy swoich zakładach garkuchnie, w których mieszkańcy mogli skosztować potraw z mięs nieco pośledniejszego gatunku niż te przygotowywane dla najlepszych kontrahentów, sprzedawane w Nowym Targu lub Zakopanem. We wsi funkcjonowały również warsztaty szewskie, kuśnierskie, stolarskie i krawieckie.
W 1868 roku miejscowość stała się ośrodkiem powiatu sądowego. Siedzibę sądu mieszczącą się pierwotnie w zabudowaniach dworskich przeniesiono z czasem do drewnianego, parterowego budynku w Mieścisku, a w 1912 roku do nowo wybudowanego gmachu, który istnieje do dziś. Według kroniki parafialnej jednym z dziedziców własności dworskiej w Mszanie był w tym czasie January Stróżkiewicz. Za jego czasów została rozparcelowana i wyprzedana część dóbr zwana Ziajkówką, a synowie Stróżkiewiczów nie utrzymali długo w rękach odziedziczonych po rodzicach włości. Od lat siedemdziesiątych XIX wieku jako właściciel przynajmniej części obszarów dworskich notowany był w źródłach Konstanty Korytowski. Dziedzic znany był ze skłonności do mocnych wrażeń, kochał m.in. hazard i ekstremalną jazdę konną oraz słabości do płci pięknej: „Uwodził bowiem dziewczęta chłopskie i mieszczańskie, Polki i Żydówki, odwdzięczając im się za wzajemność różnymi cennymi podarunkami, między innymi pieniędzmi, drzewem budowlanym z lasu dworskiego lub parcelami budowlanymi. Nie gardził też pokojówką, której dał ślubną obrączkę. Pani Korytowska cierpiała bardzo z tego powodu i popadła w obłąkanie. Oddana do zakładu dla umysłowo chorych, nie wróciła potem do męża, lecz do swoich rodziców”.
W 1880 roku otwarto we wsi placówkę pocztową i rozpoczęto budowę linii kolejowej Chabówka – Nowy Sącz. To drugie przedsięwzięcie ukończono cztery lata później. W Mszanie powstała stacja z okazałym dworcem. W pobliżu kompleksu stacyjnego została otwarta restauracja, której częstym gościem był słynny pisarz o beskidzkich korzeniach, Władysław Orkan. We wsi zaczęły powstawać pierwsze zakłady przemysłowe, co mocno zmieniło jej charakter i wpłynęło na zmianę stylu życia wielu mieszkańców. Jeszcze w 1880 roku, kiedy dopiero rozpoczynano budowę trakcji kolejowej, przedsiębiorca Michał Ader nabył od Konstantego Korytowskiego ziemię, na której wybudował fabrykę mebli giętych. Zatrudnienie znalazło w niej wielu mieszkańców Mszany i okolic, przede wszystkim kobiet. Niektóre wykonywały zlecone prace, takie jak wyplatanie siedzeń z trzciny, chałupniczo. Firma Adera upadła w 1913 roku. W pozostałych po niej barakach swoje koszary miała u progu pierwszej wojny światowej organizacja „Strzelec”. Później rozebrano je, a grunty sprzedano. Aż do drugiej wojny światowej przetrwał tartak stanowiący pierwotnie część fabryki mebli. Rok po założeniu zakładów Adera w Mszanie powstał drugi duży zakład przemysłowy – wiedeński przedsiębiorca, z pochodzenia Czech o nazwisku Warhanek założył we wsi fabrykę konserw rybnych. Pomysł, aby sprowadzać do górskiej wsi śledzie z Morza Pólnocnego (jechały do Mszany koleją aż z portu w Hamburgu) i dopiero tutaj poddawać je procesowi konserwacji w puszkach, może się w pierwszej chwili wydawać mało trafnym posunięciem biznesowym, ale dostęp do ogromnych zasobów taniej siły roboczej (mieszkańcy tych okolic desperacko potrzebowali pracy i zarobku) czynił to przedsięwzięcie bardzo opłacalnym. Fabrykę Warhanka przejął z czasem inny wiedeńczyk, Gunkel. W zakładach znalazło zatrudnienie ponad 100 osób, znów głównie kobiet. Konserwy z mszańskiej „rybiarni” cieszyły się opinią znakomitych i były chętnie kupowane nie tylko w Galicji, ale także na Śląsku i w Czechach. Kolej pozwoliła również na dostawy żywności nawet z bardzo odległych rejonów i sprowadzanie kupowanych wysyłkowo nowoczesnych narzędzi rolniczych. Na przełomie wieków perspektywa głodu na przednówku powoli stawała się jedynie widmem przeszłości. Już na początku lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia w Mszanie Dolnej przyjmował lekarz, doktor Odrobina, a w 1891 roku Stanisław Mazurkiewicz otworzył pierwszą we wsi koncesjonowaną aptekę. Jeszcze w 1878 roku w Mszanie powstała Ochotnicza Straż Pożarna, a obchody dwudziestopięciolecia jej istnienia, dzięki staraniom ówczesnego wikarego miejscowego kościoła parafialnego, księdza Wojciecha Woźniczka, uświetniła nowo założona orkiestra dęta. Zespół wziął również zapewne udział w bardzo uroczystych obchodach pięćsetnej rocznicy bitwy pod Grunwaldem, podczas których mieszkańcy Mszany Dolnej i okolicznych wsi ustawili duży drewniany krzyż na wzgórzu górującym nad miejscowością od południa. Właśnie wtedy wzniesieniu nazywanemu wcześniej Burdelówką lub Burdelem zmieniono nazwę na dużo bardziej elegancką – Grunwald. Rok wcześniej we wsi powstała Kasa Stefczyka.
Tymczasem styl życia Konstanego Korytowskiego przyprawił go w końcu o bankructwo. Wieloletni właściciel dóbr mszańskich zmuszony był je sprzedać i wyjechała na Węgry. Tam zakończył życie w bardzo przykrych okolicznościach – popełnił samobójstwo, skacząc z drugiego piętra po wyroku sądu w Peszcie, który skazał go na kilka lat więzienia za nadużycia w interesach. Włości w Mszanie zakupił najpierw Władysław Szujski, od którego nabył je w 1905 roku niejaki Łęski. Ten ostatni podarował majątek córce i zięciowi – hrabiostwu Marii z Łęskich i Henrykowi Krasińskim. Rodzina Krasińskich utrzymała majątek w swoich rękach aż do 1945 roku.
Podczas I wojny światowej po fiasku akcji dywersyjnej Józefa Piłsudskiego w Królestwie Polskim sformowano w ramach armii austro-węgierskiej dwa Legiony Polskie – zachodni w Krakowie i wschodni we Lwowie. Legion Wschodni wycofał się wraz z wojskami austrowęgierskimi pod naporem rosyjskiej ofensywy do Mszany Dolnej. Legionistów rozlokowano również w sąsiednich wsiach. Na wiecu oficerskim, który odbył się 21 września 1914 w budynku mszańskiego sądu zadecydowano o rozwiązaniu Legionu. Nastąpiło to na skutek działań agitatorów związanych z Narodową Demokracją reprezentującą orientację prorosyjską. Duża część żołnierzy odmówiła złożenia przysięgi. Formacja została rozproszona, a żołnierzy, którzy chcieli pozostać w Legionach włączono do Legionu Zachodniego. Już 30 września austriackie dowództwo wysłało większość z nich na front do Besarabii, gdzie później utworzono Drugą Brygadę Legionów Polskich pod dowództwem Józefa Hallera. W Galicji pozostały od początku wchodzące w skład Legionu Zachodniego oddziały pod dowództwem Józefa Piłsudskiego – późniejsza Pierwsza Brygada. Te ostatnie uczestniczyły później w tzw. kampanii podhalańskiej. Józef Piłsudski osłaniał ze swoimi ludźmi m.in. linię kolejową łączącą Kraków, Suchą i Mszanę Dolną. Podczas pobytu we wsi spożył obiad w przydworcowej restauracji prowadzonej przez rodzinę Krupińskich. Niedługo później legioniści odnieśli pierwsze zwycięstwo kampanii, pokonując Rosjan pod Chyszówkami. Dowódcą jednego z dwóch batalionów biorących udział w tym starciu był major Edward Rydz-Śmigły. Pobliska przełęcz na pamiątkę tych wydarzeń nosi dziś jego imię. Z Legionami było związanych wielu młodych mieszkańców Mszany i pobliskich wsi, którzy już przed wojną należeli do polskich organizacji wojskowych takich jak „Strzelec” czy Drużyny Bartoszowe. W czasie wojny zginęło ponad trzydziestu mieszkańców Mszany Dolnej służących w Legionach i armii austriackiej. Poległych upamiętniono po wojnie tablicą wmurowaną w ścianę mszańskiego budynku gminnego. Na cmentarzu wojskowym we wsi pochowano również żołnierzy różnych narodowości, którzy polegli prawdopodobnie w grudniu 1914, podczas toczących się w pobliżu walk o Limanową. Wielu z nich zmarło w szpitalu polowym w Mszanie zorganizowanym w jednym z budynków należących do kolei. Do pracy we dworze, fabryce konserw oraz u niektórych gospodarzy przydzielano rosyjskich jeńców wojennych. Czasy Wielkiej Wojny odcisnęły na tych okolicach duże piętno. I tak ubodzy mieszkańcy Mszany i okolic ponieśli olbrzymie straty w związku z kontrybucjami ściąganymi przez wojsko, zniszczeniami wojennymi (tracili całe stada, ziarno na zasiew) i dziesiątkującymi ludność cywilną chorobami.
Wobec pogłębiającego się kryzysu ekonomicznego w młodym państwie polskim, także okres międzywojenny był bardzo trudny dla mieszkańców Beskidu Wyspowego. Wielu chłopów zadłużało się i w końcu traciło swoje gospodarstwa. Jeszcze w 1917 roku pracę duszpasterską w Mszanie rozpoczął nowy proboszcz, ksiądz Józef Stabrawa, który usiłowała edukować chłopów pod kątem unowocześnienia i zwiększenia wydajności produkcji rolnej. W 1919 roku został przewodniczącym rady nadzorczej miejscowej Kasy Stefczyka. Zapraszał do parafii specjalistów i wykładowców ze szkół rolniczych, zachęcał również młodzież do podejmowania nauki. Kiedy w 1913 roku powstała Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa został społecznym prezesem zarządu. Znakomicie prowadził również gospodarstwo plebańskie, w którym zaprowadził hodowlę krów mlecznych wpisanych w księgi zarodowe Związku Hodowców Bydła Czerwonego Polskiego. Starał się również propagować turystykę, a mieszkańców uczył obsługi ruchu turystycznego, w tym gotowania i przystosowania budownictwa mieszkalnego do potrzeb letników. Z jego inicjatywy w miejscowości powstały trzy nowe mosty – na Porębiance w kierunku Mszany Górnej, na Mszance ku Nowemu Sączowi i na Rabie w stronę Glisnego oraz budynek Spółdzielni Rolniczo-Handlowej. Z początkiem lat trzydziestych przedsiębiorczy proboszcz zainicjował również budowę w Mszanie Domu Ludowego imienia Władysława Orkana. Mimo trudności wynikających z kryzysu gospodarczego budowę udało się ukończyć. Budynek był wyposażony m.in. w salę kinową – kino otwarto 3 maja 1939. Przed wybuchem drugiej wojny światowej księdzu udało się zrealizować jeszcze jeden pomysł – przeprowadził elektryfikację miejscowości obejmującą kościół i położone w pobliżu gospodarstwa. Wysunięta przez duchownego idea zaopatrzenia Mieściska w wodę za pomocą wodociągu grawitacyjnego została zrealizowana dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku. Mimo działalności tak zapalonych społeczników jak ksiądz Stabrawa, sytuacja polskiej wsi była przez cały okres międzywojenny niezwykle trudna. Kiedy w 1937 roku Stronnictwo Ludowe zarządziło ogólnokrajowy strajk chłopski, mieszkańcy Beskidu Wyspowego aktywnie wzięli w nim udział, zwłaszcza że ludowcy cieszyli się w tym regionie dużym poparciem. W całej Małopolsce śmierć w wyniku strać z policją poniosło 30 osób, w tym 9 podczas manifestacji w sąsiadującej z Mszaną Dolną Kasince Małej. W samej Mszanie sytuacja była dużo spokojniejsza i obyło się bez ofiar.
Lata 1939-1945 można uznać za najtragiczniejszy czas w dziejach miejscowości. Życie straciła wówczas trzecia część mieszkańców miasteczka w tym niemal cała społeczność żydowska. Pierwszymi ofiarami wojny było pięć osób, które zginęły w trakcie nalotu bombowego 2 września 1939. Najbardziej ucierpiały wówczas okolice dzisiejszych ulic Jana Pawła II, Malinowej i Flizaka oraz Zarabie. O świcie 3 września większa część miasta była już zajęta przez wojska niemieckie. Jedynie na przysiółku Przymiarki nieco dłużej stawiała opór 10. Brygada Kawalerii Pancerno-Zmotoryzowanej dowodzona przez Stanisława Maczka. Natychmiast po rozpoczęciu okupacji doszło do pierwszych egzekucji na cywilach – Niemcy zastrzelili Franciszka Klimka, Władysława Jamroza, Józefa Kanapczyka i Jakuba Śmieszka, 5 września odbyła się masowa egzekucja pod Szczyrzycem, podczas której został stracony szef zarządu mszańskiej OSP i działacz Cechu Rzemieślniczego, mistrz szewski Jan Mitana. Następnego dnia rozstrzelano pięćdziesięcioosobową grupę ludzi z całej okolicy, w której znaleźli się m.in. mistrz murarski Jan Dzętła, gimnazjalista Józef Krzyżowski i krawiec Adam Zarecki. Mimo to, mieszkańcy Mszany, którzy w pierwszych godzinach konfliktu opuścili w panice domy, uciekając w stronę Tarnowa i w okoliczne lasy, z czasem zaczęli powracać do swoich gospodarstw. Do miasteczka przybyła też spora grupa ludności z większych miejscowości, przede wszystkim Krakowa. Dużą część tych uciekinierów stanowili Żydzi. Przybysze liczyli na bezpieczne schronienie w oddalonej od dużych ośrodków, letniskowej miejscowości. Dla wielu z nich Mszana Dolna okazała się niestety śmiertelną pułapką.
Wkrótce władze okupacyjne powierzyły stanowisko wójta Władysławowi Gelbowi, volksdeutschowi, który według Olgi Illukiewicz już przed wojną mógł współpracować z wywiadem Trzeciej Rzeszy. Szybko zyskał on status zaufanego człowieka nowosądeckiego komendanta Gestapo jednego z najbardziej sadystycznych katów ludności cywilnej na terenie Generalnego Gubernatorstwa, w którego granicach znalazła się Mszana. Gelb zebrał wokół siebie kilku lojalnych zbirów i przy ich pomocy aż do 1943 roku twardą ręką rządził miastem, grabiąc i mordując mieszkańców. Chętnie popisywał się przed swoimi mocodawcami okrucieństwem, zwłaszcza wobec Żydów. W Mszanie stworzono otwarte getto dla ludności żydowskiej ze wszystkich okolicznych miejscowości. Codziennie o świcie Gelb urządzał dla jego mieszkańców wielogodzinne, wyczerpujące apele. Reaktywowano gminę żydowską, by podporządkowana jej społeczność sprawniej wykonywała zarządzenia władz. Żydzi wielokrotnie musieli składać Gelbowi olbrzymie okupy w zamian za przetrwanie. Wójt bezlitośnie wykorzystywał fakt, że w Mszanie schroniła się grupa dość zamożnych krakowskich kupców i przedsiębiorców. Na 100 tysięcy, które wójt rzekomo przeznaczał na wykup żydowskich więźniów z rąk Gestapo, a w rzeczywistości do własnej kieszeni złożyła się społeczność chrześcijańska, Żydzi byli już bowiem ograbieni z całego dobytku. Jak notowała Olga Illukiewicz, która była naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń: „Początkowo Gelb strzelał do pojedynczych Żydów. Pamiętam, że zastrzelił na ulicy ułomną, młodą Żydówkę, następnie Żyda Beldengrüna. Od 1942 roku nastąpiły egzekucje masowe”. Do największego aktu ludobójstwa doszło 19 sierpnia 1942. Wójt polecił władzom gminy żydowskiej zebrać wszystkich jej członków z najcenniejszym dobytkiem w jednym miejscu. Ofiary najpierw ograbiono ze wszystkiego, a później zamordowano strzałem w tył głowy wprost nad wykopanymi wcześniej dołami. Kolejne warstwy ciał przysypywano wapnem. Egzekucja, w której uczestniczyli Niemcy i ludzie Gelba trwała bardzo długo. Zamordowano wówczas niemal 881 osób: „W gorące dni sierpnia 1942 r. w całej Mszanie czuć było mdły trupi odór, gdyż z dwóch mogił wydobywała się i spływała cuchnąca ciecz zatruwająca powietrze”. Łącznie, licząc także wcześniejsze ofiary, z rąk Niemców i ludzi wójta zginęło 965 Żydów. Po torturach zmarł w mszańskim więzieniu zmarł pracownik leśny z Lubomierza, Stanisław Adamczyk aresztowany za pomoc Żydom ukrywającym się w lesie. W tym samym czasie przeprowadzono również brutalną rozprawę z miejscową ludnością romską – należące do jej przedstawicieli domki nad potokiem Ściborów zostały zrównane z ziemią a ich gospodarze wywiezieni do Oświęcimia.
Przez Mszanę przebiegały szlaki, którymi kurierzy przeprowadzali ludzi przez granicę Generalnego Gubernatorstwa ze Słowacją. Tędy dostało się na Zachód wielu późniejszych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych formujących się we Francji. Jedna z tras wiodła z Mszany przez Porębę Wielką na Turbacz, gdzie znajdowała się baza przerzutowa. Na potrzeby kurierów udostępnił swoją willę inżynier Emil Rosenstock. Wielu mieszkańców prowadziło nasłuch radiowy. We wsi zorganizowano tajne nauczanie, wśród kilkorga zaangażowanych nauczycieli znalazła się Elżbieta Bojarczukowa, która prowadziła w konspiracji lekcje języka polskiego i historii dla dzieci polskich i żydowskich.
Ruch oporu był w tych okolicach niezwykle aktywny. Jego pierwsze zbrojne komórki powstawały na ziemi limanowskiej już w okresie od jesieni 1939 roku do wiosny 1940 roku. W Mszanie Dolnej założycielem takiej grupy był Franciszek Kalisz, następnie wywodzący się z niej porucznik Władysław Szczypka ps. „Lech” „uformował w okolicy Turbacza pierwszy większy oddział partyzancki, który wszedł w szeregi Związku Walki Zbrojnej – ZWZ, późniejszej Armii Krajowej – AK i był zalążkiem I Pułku Strzelców Podhalańskich. Kapitan Julian Zapała ps. „Lampart” uformował jeden z silniejszych oddziałów partyzanckich, działający w Gorcach, później związany z rejonem ziemi nowotarskiej” – relacjonowała Illukiewicz. Szczególnie brzemienny w dramatyczne wydarzenia okazał się rok 1943. Był to czas rozprawy z kolaborantami – wykonano wiele wyroków śmierci wydanych przez polskie podziemne sądy, m.in. na Andrzeju Łabuzie, jednym z najbliższych współpracowników Gelba. Za zabicie wójta władze niemieckie zapowiedziały rozstrzelanie stu osób, dlatego wstrzymano próby wykonania wyroku. Brutalne rządy Gelba zakończyły się 19 września 1943. Wójt zaprosił na obiad komendanta niemieckiej żandarmerii w Mszanie. Doszło między nimi do kłótni, podczas której Gelb zastrzelił swego gościa i w efekcie musiał uciekać z rodzinnej miejscowości ścigany przez dotychczasowych sprzymierzeńców z Gestapo. Ukrył się najpierw u krewnych w Tarnowie, a później u przyjaciół we Lwowie. Odmówiono mu jednak schronienia, gdy gospodarze poznali z prasy prawdę o jego działalności w Mszanie. Dalsze losy Władysława Gelba nie są znane. Niepowodzeniem zakończyła się również próba wykonania wyroku na Tadeuszu Pospieskim, kolejnym bliskim współpracowniku wójta, jednym z katów mszańskich Żydów. Niemcy z kolei przeprowadzili kilka odwetowych egzekucji na ludności cywilnej. Doszło również do aresztowań w obwodzie limanowskim Armii Krajowej, m.in. w mszańskiej placówce „Mosiądz”. Część pojmanych podczas tej akcji rozstrzelano 14 listopada 1943. Mimo poważnych strat, już pod koniec roku miejscowa komórka AK liczyła znowu ponad 300 osób. W 1944 roku doszło do wzmożenia akcji partyzanckich w okolicy Mszany Dolnej. Działał tu m.in. oddział porucznika Jana Stachury „Adama”. W jego skład weszła także drużyna obsługująca stworzoną wówczas stałą bazę wojskową na Luboniu. Żołnierze „Adama” przeprowadzili cały szereg udanych akcji mających na celu pozyskanie broni od wycofujących się pod naporem Armii Czerwonej oddziałów Wehrmachtu. W Gorcach swoją bazę miała również partyzantka radziecka pod dowództwem pułkownika Iwana Fiedorowicza Zołotara zrzuconego we wrześniu 1944 roku w okolicach Turbacza. W okresie od 20 do 27 stycznia 1945 w Mszanie i okolicach trwały walki między oddziałami Wehrmachtu i Armii Czerwonej. W momencie zakończenia drugiej wojny światowej miasto było zrujnowane, a liczba mieszkańców uszczuplona o 1108 osób zabitych w czasie okupacji.
Po wojnie mieszkańcy Mszany musieli zmierzyć się z realiami zupełnie nowego porządku społeczno-politycznego. Do Związku Radzieckiego zostało wywiezionych 10 osób (znaleźli się wśród nich zarówno ludzie „niebezpieczni” z perspektywy komunistycznych władz, jak i faktyczni kolaboranci z czasów wojny). Ziemia należąca do hrabiostwa Krasińskich została rozparcelowana. Niektórzy mieszkańcy Mszany wyprowadzili się na tzw. ziemie odzyskane. Opresyjność nowego systemu uwidaczniała się coraz wyraźniej. Niemniej, w Mszanie musiano sobie poradzić przede wszystkim z zaspokojeniem podstawowych potrzeb – zaopatrzeniem w żywność i odbudową zniszczonych domów. Mimo biedy, w kolejnych dekadach rozbudowywano infrastrukturę. W 1952 roku miejscowości, która już w XIX wieku ponownie wyrosła na najbardziej znaczący ośrodek w okolicy, przyznano prawa miejskie. Jedną z najpilniejszych spraw było stworzenie miejskiego wodociągu grawitacyjnego. Pierwsze plany budowy sieci wodociągowej powstały już w 1952 roku, niemniej jeszcze cztery lata później mieszkańcy korzystali z własnych prywatnych studni lub jednego z sześciu publicznych ujęć. Ostatecznie budowę wodociągu grawitacyjnego dla śródmieścia rozpoczęto w 1968 roku, a w kolejnych dekadach stopniowo rozbudowywano sieć. Jeszcze w latach pięćdziesiątych powstał główny zrąb infrastruktury drogowej – ulice z utwardzoną nawierzchnią i chodniki. W kolejnym dziesięcioleciu przeprowadzono regulację okolicznych rzek i potoków – Słomki, która wielokrotnie zalewała szosę limanowską, Szklankówki, Raby i Mszanki. Powstały także mosty: dwa betonowe na Słomce oraz obiekt na Rabie łączący Zarabie z resztą miasta, a w latach siedemdziesiątych jeszcze jeden na Słomce i kolejny most na Rabie, tym razem na trasie Rabka – Mszana Dolna. Od pierwszych lat po wojnie trwała również elektryfikacja miejscowości. Proces ten w latach siedemdziesiątych osiągnął taką skalę i zasięg, że niezbędne było utworzenie w mieście odrębnej elektrowni, której zadaniem było zaopatrzenie w energię także Lubomierza, Mszany Górnej, Rzeki, Olszówki, Jasionowa, Raby Niżnej, Niedźwiedzia, Poręby Wielkiej, Koniny, Koniki, Dobrej, Podkopnia, Skrzydlnej, Stróży, Góry św. Jana, Węglówki i Kasinki Małej. Pomysłem na zaspokojenie rosnącego zapotrzebowania na mieszkania była budowa bloków. Pierwszych pięć wielorodzinnych budynków powstało w latach 1955-1964 przy ulicy kościelnej. Z czasem wybudowano jeszcze kilka osiedli, zmieniając krajobraz kulturowy miejscowości. W 1963 roku zapadła decyzja o budowie telewizyjnej stacji przekaźnikowej na Luboniu, co poprawiło odbiór programów w 19 odbiorników telewizyjnych funkcjonujących wówczas w Mszanie. Ponieważ miasteczko leżało przy ważnych trasach wiodących m.in. do Krakowa, Nowego Sącza, Rabki i Zakopanego, w 1970 roku powstał w tu dworzec PKS. Pod koniec lat osiemdziesiątych rozpoczął się proces gazyfikacji Mszany.
Zmieniała się także gospodarka miejscowości, a mieszkańcy szukali nowych miejsc zatrudnienia i sposobów zwiększenia dochodu. W systemie gospodarki centralnie planowanej niemałą rolę odgrywały najróżniejsze programy inicjowane przez władze. W Mszanie propagowano zwiększenie nacisku na hodowlę – stopniowo zmniejszał się areał ziemi rolnej na rzecz łąk i pastwisk. Mieszkańców zachęcano do zakupu bydła rasy biało-czerwonej o większej mleczności niż ta cechująca najpopularniejsze do tej pory w tych stronach krowy rasy czerwonej. Od lat sześćdziesiątych prowadzono kilkuletnie szkolenia rolnicze, których ukończenie aż do 1991 oku było warunkiem objęcia gospodarstwa rolnego, na przykład odziedziczonego w spadku po rodzicach. W Mszanie działały Kółko Rolnicze i Koło Gospodyń Wiejskich, a od 1975 roku Spółdzielnia Kółek Rolniczych zrzeszająca tego rodzaju organizacje z całego regionu. Posiadała ona własny park maszynowy, a w jej ramach funkcjonowały także zrzeszenia branżowe, w tym Związek Hodowców Owiec i Koło Pszczelarzy. Gospodarstwa rolne w Mszanie Dolnej cechowało duże rozdrobnienie. W 1991 roku na 551 zaledwie 2 obejmowały areał ziemi przekraczający 15 hektarów, a w przypadku aż 225 nie był on większy niż 2 hektary.
W mieście rozwijał się także przemysł. Do najważniejszych pracodawców należał Zakład Produkcji Artykułów Ściernych, który od 1963 roku nosił nazwę „Meblomet”. Rozwinięto już wówczas także dział produkcji metalowej. Zakłady wyspecjalizowały się w projektowaniu i produkcji mebli. W 1980 roku powstał tu Związek Zawodowy „Solidarność”, do którego przystąpiło 80% załogi. Po wprowadzeniu stanu wojennego zakazano działalności organizacji społecznych w przedsiębiorstwie i zlikwidowano ołtarzyk, przy którym wspólnie modlili się pracownicy. Przy zakładzie działały Szkoła Zasadnicza Metalowa i Technikum Metalowe. Z mszańskiej „rybiarni” pozostała tylko wytwórnia octu od 1950 roku wchodząca w skład Tarnowskich Zakładów Spożywczych (w 1985 roku octownia została połączona z Krakowskim Przedsiębiorstwem Produkcji Leśnej „Las”). W 1955 roku otwarto Wytwórnię Win w Mszanie Dolnej, a w 1963 roku zakłady cukiernicze w jednym z budynków dawnej rybiarni. W miasteczku działały również m.in. Destylarnia Olejków Eterycznych w Mszanie Dolnej oraz Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska.
W okresie PRL, mimo ograniczających wolność realiów, rozwinęła się również oferta edukacyjna i kulturalna w mieście. Po wojnie Eugeniusz i Maria Golińscy założyli teatr amatorski, niestety w 1948 roku przejął go Związek Samopomocy Chłopskiej. Repertuar został zmieniony na całkowicie podporządkowany komunistycznej propagandzie. W efekcie działalność teatru wkrótce zamarła ze względu na brak zainteresowania mieszkańców Mszany udziałem w spektaklach. Samopomocy Chłopskiej przekazano również odebraną parafii Orkanówkę. W budynku powstało m.in. kino „Luboń”. W 1976 roku został powołany do życia Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury (od 1992 roku Miejski Ośrodek Kultury), a już od 1948 roku w Mszanie Dolnej działa biblioteka publiczna. W miejscowości funkcjonowały dwa przedszkola (w tym dawna ochronka prowadzona niegdyś przez siostry franciszkanki, a w okresie PRL przejęta przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci) oraz dwie szkoły podstawowe i liceum ogólnokształcące. Poza wspomnianymi już technikum i zasadniczą szkołą zawodową o profilu metalowo-drzewnym, utworzono również szkołę rolniczą dla dziewcząt (jej siedzibą była zabudowania kompleksu dworskiego należącego niegdyś do Krasińskich), Zasadniczą Szkołę Ogrodniczą, Technikum Ogrodnicze, Zasadniczą Szkołę Leśną oraz jeszcze w roku szkolnym 1946/1947 szkołę zawodową o profilu ślusarskim również przy Szkole Podstawowej nr 1.
Ogromnie ważną rolę w życiu mieszkańców Mszany od dekad odgrywa sport. W 1965 w mieście powstał Klub Sportowy „Maraton”. Jego działalność skupiła się wokół sekcji narciarskiej, strzeleckiej i tenisa stołowego. W 1954 roku przy „Meblomecie” powstał z kolei Klub Sportowy „Start” (później „Start-Turbacz”) z sekcjami piłki nożnej, tenisa stołowego, biathlonu (od 1979 roku) oraz sportów masowych: turystyki górskiej pieszej, turystyki narciarskiej i siatkówki. Warto podkreślić, że zawodniczką mszańskiego „Maratonu” była biegaczka narciarska, wielokrotna medalistka olimpijska Justyna Kowalczyk.
Po 1989 roku kluczową rolę w mszańskiej gospodarce zaczęła odgrywać prywatna przedsiębiorczość ukierunkowana m.in. na usługi i agroturystykę. Mszana jest dziś atrakcyjnym turystycznie, prężnie rozwijającym się miastem.

Ciekawostki

O dziedzicu Mszany z ostatnich dekad XIX i początków XX wieku, Konstantym Korytowskim po dziś dzień krąży w miejscowości wiele opowieści. Z anegdot zanotowanych przez monografistkę miejscowości, Olgę Illukiewicz jasno wynika, że koegzystencja z tym utracjuszem skończyła się fatalnie nie tylko dla jego żony, ale również całej rzeszy zwierząt, które chętnie sobie sprawiał. Uśmiercił wiele koni, ścigając się wierzchem z pociągami jadącymi do Nowego Sącza, tylko po to, aby wygrywać zakłady, które zawierał z kolejarzami. Za inny kolejowy zakład zapłacił życiem jego żółw, który według jaśnie pana miał mieć tak twardą skorupę, że nie zdołałby jej zmiażdżyć pociąg. W tym akurat przypadku dziedzic przegrał.

Bibliografia

"Historia Żydów w Mszanie Dolnej",
Illukiewicz Olga, "Kronika Mszany Dolnej obejmująca okres od założenia do roku 1992 opracowana na podstawie zgromadzonej bibliografii i wywiadów", Mszana Dolna 2002
Maciejczak Władysław, "Mszana Dolna i okolice. Regionalny przewodnik monograficzny", Mszana Dolna 2000
Mrózek Maria, "„Solidarność” i stan wojenny w Mszanie Dolnej. Praca napisana w Instytucie Politologii pod kierunkiem prof. dr. hab. Andrzeja Piaseckiego, Akademia Pedagogiczna w Krakowie, Wydział Humanistyczny, Instytut Politologii, praca magisterska", Kraków 2008
Kaleciak Piotr, Stanisław Mitana, "Ochotnicza Straż Pożarna w Mszanie Dolnej w stulecie społecznej działalności", Mszana Dolna 1978
Pochwat Józef, "Łętowe i okolice dawniej i dziś", Kraków 2002

Jak cytować?

Emilia Karpacz, "Mszana Dolna", [w:] "Sakralne Dziedzictwo Małopolski", 2024, źródło:  https://sdm.upjp2.edu.pl/miejscowosci/mszana-dolna

Uwaga. Używamy ciasteczek. Korzystanie ze strony sdm.upjp2.edu.pl oznacza, że zgadzasz się na ich używanie. Więcej informacji znajdziesz w zakładce Polityka prywatności